Większość osób dbających o swoje zdrowie i decydujących się na rezygnację z mięsa, a także z pozostałych produktów pochodzenia zwierzęcego w codziennej diecie, zadaje sobie pytanie o konieczność suplementacji witaminy B12, której naturalnym źródłem występowania są pokarmy odzwierzęce. Świeżo upieczony weganin czy weganka często pierwsze kroki kieruje do apteki w celu wyposażenia się w ten preparat. Czy słusznie? Według badań poziom zawartości B12 w organizmie nie spada wraz z odstawieniem mięsa, mleka czy jajek. Zaspokajanie niedoborów na podstawie zapasów zgromadzonych przez organizm możliwe jest bowiem przez ok. 6 kolejnych lat. Poza tym wciąż trwają prace nad odkryciem dobrze przyswajalnego roślinnego źródła tej witaminy. Dotychczas wskazywano na algi, pieczarki czy kiełki, np. lucerny, jako bogactwo niezbędnych dla zdrowia substancji. Jeśli więc w organizmie nie występują poważne niedobory, które powodują niedokrwistość i zaburzenia w funkcjonowaniu układu nerwowego, może warto tabletki zamienić na naturalne pożywienie, przy okazji znacznie odciążając portfel?